#wszechmocne

Siostry pracują jako modelki. Ich profil na TikToku robi furorę

Autor: Paulina Żmudzińska / Data: 30.09.2025
Siostry Frankowskie podbijają TikToka

- W Polsce nadal panuje przekonanie, że modeling to lekka praca, na którą nie ma co narzekać. Uważam, że nawet jeśli masz wszystko, zawsze znajdzie się coś, co może nam nie odpowiadać - mówią w rozmowie z Wirtualną Polską Paulina i Wiktoria Frankowskie, nominowane w 4. edycji plebiscytu Wszechmocne.

Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Kim jest dla was wszechmocna?

Paulina Frankowska: Wszechmocna jest pewna siebie, świadoma swojej wartości, pomocna, a do tego wyrozumiała. Nie hejtuje innych. To osoba, która mimo braku sił potrafi wszystko zorganizować i wykonać. Wspiera innych i radzi sobie w sytuacjach, w których wielu często by się poddało.

Wiktoria Frankowska: Dla mnie to również osoba, która ma ogromną moc, dociera do wielu ludzi, wpływa na nich, inspiruje i uczy.

Kiedy myślicie o kobiecie wszechmocnej, to kto jako pierwszy przychodzi wam do głowy?

PF: Z całą pewnością nasza mama. Całkowicie się dla nas poświęciła, pracując na dwóch etatach. Zawsze, gdy mamy pytania lub problemy, jest gotowa nam pomóc, będąc dla nas ogromnym wsparciem.

Prowadzicie wspólnie konto na TikToku. Czy spodziewałyście się, że odniesie ono aż taki sukces?

WF: Z jednej strony wiedziałam, że mamy potencjał, ale z drugiej obawiałam się, że szybko się poddamy. Przygotowywałyśmy się do tego, ciągle odkładając decyzję na później, aż w końcu postanowiłyśmy: "Dobra, robimy to". Nie spodziewałam się jednak, że będziemy to robić aż tak długo.

PF: Po cichu liczyłam, że uda nam się dotrzeć z tymi filmikami do jak największej liczby modelek, którym chcemy pomagać. Zależało mi, by pokazać, jak wygląda modeling od kulis, aby młode osoby mogły się tym inspirować. Sukcesem jest dla mnie to, że dziewczyny piszą, pytają i wzorują się na naszych materiałach przed castingami, a my możemy je przy tym wspierać.

Porozmawiajmy o sile sióstr. Zawsze byłyście ze sobą tak blisko?

WF: Wydaje mi się, że tak, w końcu całe życie spałyśmy w jednym pokoju, łóżku i pod jedną kołdrą, choć gdy miałam okres buntu w wieku 14-15 lat, Paulina bardzo mnie irytowała (śmiech).

PF: Miałyśmy w życiu tylko jedną wielką kłótnię, ale szybko się dotarłyśmy. Obecnie bardzo się wspieramy.

Wiem, że to Paulina została pierwsza modelką. Dlaczego ty, Wiktorio, postanowiłaś pójść jej śladami?

WF: Nie chciałam tego i bardzo się przed tym wzbraniałam, bo uważałam, że modeling nie jest dla mnie. Grałam wtedy w piłkę ręczną. Sport był dla mnie najważniejszy. Paulina miała casting w Krakowie i zaproponowała, żebyśmy pojechały razem. Ona miała zrobić casting, a później planowałyśmy zwiedzić miasto. Poszłam z nią, a ona dosłownie wepchnęła mnie na salę, zamykając za mną drzwi. Nie wiedziałam, co się dzieje, trzymałam jakąś kartkę z informacjami castingowymi.

PF: Ale jednak wyszłaś na środek (śmiech).

WF: A co miałam zrobić? Były tam agencje z całego świata, którym wyraźnie się spodobałam, co bardzo mnie zaskoczyło, ale wciąż powtarzałam, że nie chce iść tą drogą. Agencja Pauliny powiedziała, że chętnie mnie przyjmie, ale muszę schudnąć. Na początku o tym nie myślałam, ale z czasem sport zaczął mnie irytować, więc postanowiłam spróbować.

Z perspektywy czasu jesteś wdzięczna, że siostra "wepchnęła" cię w ten świat?

WF: Boże, tak! Byłam już wtedy rok na AWF-ie, bo miałam zostać nauczycielką WF-u. Teraz nie wyobrażam sobie pracy z dziećmi. Sama nie wiem, dlaczego to w ogóle wybrałam.

Paulina i Wiktoria Frankowskie
Paulina i Wiktoria Frankowskie

Właśnie, jak to jest mieć siostrę w tej samej branży?

PF: Naprawdę super, bo rozumiemy się bez słów.

WF: Osoby spoza branży mogą nie rozumieć wielu rzeczy. Na przykład, gdy mówimy: "w pracy były duże metki, jestem cała podrapana", to ktoś, kto jest związany z modelingiem, od razu będzie wiedział, o co chodzi.

PF: W Polsce nadal panuje przekonanie, że modeling to lekka praca, na którą nie ma co narzekać. Uważam, że nawet jeśli masz wszystko, zawsze znajdzie się coś, co może nam nie odpowiadać. Na początku Wiktoria miała podobne podejście. Zastanawiała się, dlaczego narzekam, skoro modeling to fantastyczna praca, podróżuję, jestem w Nowym Jorku i zarabiam. Nie rozumiała, że mimo pozorów, ta praca ma swoje minusy i to nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. Teraz doskonale sama wie, z czym to się wiąże.

Czy spotkałyście się z jakimiś stereotypami dotyczącymi pracy modelki?

PF: Wydaje mi się, że jesteśmy z Wiktorią w czepku urodzone, bo w tym zawodzie nigdy nie spotkało nas nic złego. Gdy zaczynałam karierę w modelingu, usłyszałam historię jednej z dziewczyn o lekcji wychowawczej, na której nauczycielka omawiała temat prostytucji i pozowania do zdjęć w bieliźnie, co miało się odnosić właśnie do niej.

Często słyszę też pytania o to, czy fotografowie są w porządku. Ruch MeToo zwiększył świadomość społeczną na temat wykorzystywania przez mężczyzn. Sama nigdy nie spotkałam się z wrednymi modelkami ani nie doświadczyłam złośliwości.

WF: Kiedy schudłam, ktoś w sieci zapytał mnie, jak to zrobiłam, więc wytłumaczyłam krok po kroku, jakie zmiany wprowadziłam. "Aaa, to nie, bo myślałam, że masz jakiś łatwy sposób". Przeczytałam też raz komentarz, że pewnie zrzuciłam kilogramy przez to, że połknęłam tasiemca (śmiech).

Paulino, mówiłaś w rozmowie z WP Kobietą, że dziś dziewczyny w modelingu nie muszą przechodzić na emeryturę w wieku 25 lat, co jeszcze kilkanaście lat temu było nie do pomyślenia. Jak w takim razie widzicie rozwój swoich karier?

PF: Dla nas ta zmiana jest fantastyczna, ponieważ dzięki temu wciąż możemy pracować w tym zawodzie. Granica wieku dla modelek znacznie się przesunęła. Teraz kobiety mogą działać w modelingu nawet do 30, 40, a nawet 50 lat. Wydaje mi się, że to, co obecnie może nieco zatrzymywać kobiety, to chęć założenia rodziny, ponieważ wiąże się to np. macierzyństwem.

Uważam, że social media też odgrywają ogromną rolę. Bez nich trudno jest osiągnąć sukces, ponieważ dzisiaj są one kluczowe. Dzięki nim ten zawód staje się trochę prostszy.

WF: Z drugiej strony influencerzy stwarzają realne zagrożenie dla modelek. W Polsce firmy często wolą zatrudniać osoby z rozpoznawalną twarzą, które mogą przyciągnąć dodatkowe kliknięcia dzięki swojej popularności. To jest szczególnie widoczne w kampaniach reklamowych.

Udzielacie sobie zawodowych rad?

PF: Tak, często wysyłamy sobie zdjęcia do oceny i zawsze jesteśmy przy tym wobec siebie szczere.

WF: Ostatnio Paulina wysłała mi zdjęcia z sesji zdjęciowej, po czym jej powiedziałam: "No mogłaś tu trochę mniej pozować, bo czasami im prościej, tym lepiej".

Dużo obie podróżujecie. Gdy jednak uda wam się już spotkać, jak spędzacie wspólny czas?

PF: Zawsze jest bardzo dużo wtedy do zrobienia. Rodzice, różne obowiązki, wyjazdy, jedna osoba ma pracę, druga też, zawsze coś się dzieje. Cieszymy się każdą chwilą, nawet wspólna kawa jest dla nas przyjemnością. Rozmawiamy o tym, jak wyglądamy, co robimy, jak się ubieramy. Staramy się sobie wzajemnie doradzać w kwestiach osobistych. TikTok też stał się codziennym tematem rozmów, choć odkąd go mamy, częściej się kłócimy (śmiech).

Gdybyście miały dać jedną radę innym kobietom, to co by to było?

PF: Na pewno trzeba umieć włożyć swoje ego do kieszeni. Modeling nauczył nas dystansu. Czasem patrzę na zdjęcie, które mój agent uważa za brzydkie, a inny mówi, że jest przepiękne. Należy liczyć się z tym, że opinie na nasz temat mogą być różne.

WF: Moim zdaniem kluczowa jest także empatia. Warto starać się zrozumieć, co przeżywa druga osoba, nawet jeśli nie do końca znamy jej doświadczenia.

Paulino, nie mogę nie skorzystać z okazji i nie zapytać cię o Giorgio Armaniego, z którym miałaś okazję wielokrotnie współpracować. Wiem, że na ostatnim pokazie już był nieobecny, dlatego zastanawiam się, czy w kuluarach mówiło się, że jego stan jest aż tak poważny?

PF: Wszyscy podejrzewali, że coś jest nie tak. Próbowałam dowiedzieć się, co się dzieje, czy to choroba, czy starość. Giorgio Armani zawsze był obecny na finałach pokazów, poprawiał nas, klaskał, tańczył. Tym razem go jednak nie było. Jego asystent miał łzy w oczach, co potwierdziło moje obawy, że mister Giorgio jest chory. Postanowiliśmy, że zrobimy najlepszy pokaz na jego cześć. Oklaski były dłuższe niż zwykle. Jego asystent nas nagrywał, dzięki czemu mógł zobaczyć, że jego wizja stała się rzeczywistością, nawet jeśli oglądał to z domu.

Czy twoim zdaniem dom mody Giorgio Armani zmieni się po śmierci projektanta?

PF: Ludzie darzyli go ogromnym szacunkiem, dlatego wydaje mi się, że przez kolejny rok sytuacja pozostanie bez zmian i nadal będą wybierane te same modelki, które już dla niego pracowały. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby okazało się, że przed śmiercią udało mu się stworzyć jeszcze ze dwie nowe kolekcje, a np. w ostatniej wszystko ozdobił swoją twarzą. To by było dopiero coś. W tym takich gestach przejawiał się też jego dystans do siebie i poczucie humoru. Później to wszystko może pójść jednak w zupełnie innym kierunku.

Rozmawiała Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski