#Wszechmocne. Olga Kozierowska dba o rozwój kobiet. "Narracja rządu cofa nas do starego ładu"
Olga Kozierowska porzuciła korporację, by założyć Sukces Pisany Szminką. Dzisiaj wspiera kobiety w ich działaniach biznesowych i w rozwoju zawodowym. - Jesteśmy wszechmocne, natomiast wciąż pozostajemy siłaczkami - mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: Czy kobiety są wszechmocne?
Olga Kozierowska: Myślę, że mamy wielki potencjał. Jesteśmy wszechmocne, natomiast wciąż pozostajemy siłaczkami. Jest duża różnica pomiędzy siłowaniem się a wykorzystywaniem swojej mocy. Nadal, generalizując, nie stawiamy granic, nie dbamy o swoją energię, o swoje zdrowie, o swój wypoczynek. Mamy tendencję do poświęcania się dla innych, dla idei. Cały czas widzę, że syndrom matki Polki funkcjonuje.
Dlaczego tak ważne jest to, abyśmy wchodziły w świat biznesu?
Jeśli posiadamy własne pieniądze, stajemy się niezależne. Niezależność to wolność wyboru, poczucie bezpieczeństwa w szerokim zakresie. Polska w porównaniu do Europy ma największy odsetek samodzielnych matek. Wiele z nich nie dostaje pieniędzy ani od ojców, ani od rządu.
Wiele kobiet ma pomysł na siebie, ale boją się, że ich zaangażowanie w rozwój zawodowy odbije się na rodzinie.
To jest jedna rzecz, taki przycisk poczucia winy. Upatruję też tutaj chęć poczucia kontroli, bo jeśli mamy pomysł na biznes, ale go jeszcze nie założyłyśmy, to nie mamy w tym obszarze poczucia kontroli. Wciąż jednak je mamy nad domem i dziećmi. Przesadzanie z poczuciem kontroli powoduje, że dzieci są już dorosłe, a my nie mamy swojego życia i ciągle myślimy, jak utrzymać kontrolę nad mężem i dorosłymi dziećmi. To nie służy nam, ani naszym bliskim. Przesadzanie w drugą stronę też nie jest dobre.
Przeczytaj: Alimenty od byłego męża, który zdradził? 67 proc. badanych kobiet jest na "tak"
To co zrobić w takim razie?
Jeśli ktoś chce ruszyć ze swoim biznesem, to musi mieć świadomość, że trzeba coś oddać, aby zyskać. Nie da się być perfekcyjną w każdym aspekcie swojego życia. Dopóki nasza kultura się nie zmieni, dopóki mu nie otworzymy się na zmiany, to wszystko będzie stało w miejscu. Presja na kobiety, która wiąże się z narracją rządu, który cofa nas do starego ładu, jest ogromna. Kobieta ma rodzić dzieci, zajmować się domem i być ozdobą męża. Kobiety chcą już niezależności…
Do czego prowadzi brak niezależności?
Najczęściej do przemocy finansowej, bo twojej pracy w domu nikt nie wycenił i wszyscy myślą, że to jest twój obowiązek. Ta praca nie jest cenna, bo nie generuje zysku. To jest okropne. W badaniach, które przeprowadzaliście, pojawiły się dane, że kobiety ukrywają swoje zakupy. Znam wiele kobiet, które zarabiają więcej lub tyle samo co ich partnerzy, a i tak tłumaczą się ze swoich wydatków. Mamy cały czas problem z odróżnieniem szacunku od bycia lubianą.
Obecnie jest wiele inicjatyw dla kobiet: internetowe kursy, spotkania dla przedsiębiorczych kobiet, aktywistki poruszają wiele tematów związanych z pozycją kobiet w biznesie…
Wiele się dzieje. Korporacje starają się, aby była równość, oferują zasoby pozwalające osiągnąć te same cele, starają się wyrównywać zarobki. Pojawia się coraz więcej inicjatyw zachęcających mężczyzn do brania urlopów macierzyńskich, mówi się o włączaniu macierzyńskiego w karierę, żeby nie pomijać kobiet w awansach w czasie powrotu do pracy. I nagle ktoś nam zabiera podstawowe prawa, prawa do decydowania o swoim ciele.
Narzucanie swojej wiary, odbieranie możliwości podejmowania decyzji nie jest demokratyczne. Jeśli wierzymy, że jesteśmy katolickim państwem, to powinnyśmy zaufać katoliczkom, że one nie usuną płodu, ale odczepmy się od tych, które są ateistkami bądź innego wyznania. Dlaczego narzucamy coś innym?
Kluczowe jest chyba słowo "wybór"…
Mówimy o zdrowiu i życiu kobiety. I zdrowiu psychicznym. Rozumiem, że państwo miałoby rozwiązanie i bardzo dużo pieniędzy. Kobiety potrzebują porządnego wsparcia psychologicznego, którego nie ma. Jeśli dziecko rodzi się z niepełnosprawnością, kobieta już na całe życie staje się pielęgniarką. Wiele z nich jest zostawianych przez swoich mężów, nie dostają żadnego wsparcia od rządu. Jeśli zmuszamy kobiety do czegoś takiego, to musimy mieć pieniądze i ekspertów.
I najczęściej o tym decydują mężczyźni. Dlaczego kobiety są pomijane w debatach publicznych?
Zrobiłyśmy kampanię "Wiedza nie ma płci", żeby pokazać ekspertki, a jednocześnie naświetlić ten problem po raz kolejny. Mężczyźni mają czas i od razu się zgadzają. Nie zastanawiają się, czy mają dzieci do odebrania, czy muszą coś zrobić w domu. Oni po prostu przychodzą i mówią, że idą do telewizji…
Ale jest też wielu mężczyzn, którzy również dbają o dom, opiekują się dziećmi i rozumieją, że rodzina to obowiązek dwóch stron.
Tak, ale nawet ci, którzy tak funkcjonują, nie mają przycisku poczucia winy, że zostawią rodzinę i pójdą do telewizji. A my mamy. Tu nawet nie chodzi o sam czas, tylko o poczucie oddania tego czasu komuś innemu niż rodzinie. To jest ta różnica. Kolejna różnica jest taka, że są częściej zapraszani. Producenci dzwonią do sprawdzonych rozmówców, żeby mieć pewność, co powiedzą i że przyjdą do studia. W naszej kampanii chcieliśmy pokazać ekspertki. Kobiety za mało zajmują się budowaniem marki własnej.
Zobacz: Coraz więcej niepracujących Polek. "Wiele kobiet jest w sytuacji bez wyjścia"
Co musimy zrobić jako kobiety, żeby zostać zauważone?
Pomyśleć o promocji własnej i nie myśleć, że to egoizm czy brak skromności. Bardzo passe jest powiedzenie "Siedź w kącie, a znajdą cię". Nie znajdą. Możemy sobie założyć stronę wizytówkową, można prowadzić bloga, być aktywnym w mediach społecznościowych, ale to jest czas. I znowu mamy to poczucie oddania go. Co robi kobieta, jak wraca do domu? Prawdopodobnie idzie do kolejnej pracy w domu i nie ma czasu, żeby siebie promować gdziekolwiek.
Warto też wybrać się na szkolenie z występowania publicznego. Mnóstwo jest takich darmowych kursów za darmo w sieci, można się też wybrać na płatne warsztaty. Jak ja patrzę na moich klientów, to są to sami mężczyźni. Kobiety myślą, że to ich nie dotyczy, nie chcą inwestować w pozyskanie tej kompetencji. Brak głosu danej grupy powoduje to, że w debacie publicznej potrzeby tej grupy nie są wyartykułowane.
Myślisz, że nadejdzie kiedyś czas, że kobiety będą otrzymywały wynagrodzenie za pracę w domu?
Na to potrzeba bardzo dużo pieniędzy, więc trzeba mieć pomysł, skąd je wziąć, nie robiąc krzywdy żadnej grupie społecznej. Nie wiem, czy tego dożyjemy. W Polsce mamy prawie 50 proc. kobiet w wieku produkcyjny nieaktywnych zawodowo. Nie pracują, dlatego, że nie ma żłobków, przedszkoli, opieki nad osobami starszymi. Z badań, które przeprowadziliśmy, wynikało, że wiele kobiet opiekuje się teściami, swoimi rodzicami lub dziećmi. Nie są w stanie podjąć pracy. To jest regres.
Warto czasem planując przyszłość pomyśleć o finansach. Jeśli teraz zarabiam 3 tys. zł i połowę miałabym oddać na prywatny żłobek, to może i tak warto, bo nie zniknę z rynku pracy i mogę walczyć o podwyżki, żeby zarabiać więcej. Trochę myślałabym w kategoriach przyszłości. Jeśli się rozwijamy, uczymy się nowych rzeczy, poznajemy nowych ludzi, to mamy szansę na wzrost.
Ostatnio dostałyśmy takie badania, które wyraźnie pokazują, że ubóstwo ma w Polsce twarz kobiety.
Z badań przeprowadzonych dla WP Kobieta wynika, że większość kobiet nie byłaby w stanie utrzymać się samodzielnie.
Wiem. Kobiety prowadzą firmy, są prezeskami albo dyrektorkami, które są zarejestrowane na ich męża czy partnera i potem wszystko tracą, jak np. się rozstają. Znamy takie przypadki. Z moich kilkunastoletnich doświadczeń wynika, że największym wyzwaniem dla kobiet w Polsce jest ich poczucie własnej wartości i budowanie pewności siebie. Dużo jest autosabotażu wśród kobiet. Dostaję długie listy z opisem połowy życia i na końcu jest tylko jedno pytanie: czy ja się nadaję?
Jedną rzeczą, która mi dała wolność życiowo-biznesową jest wiedza i świadomość, że wszystko, co słyszę od innych ludzi, jest historią o nich, a nie o mnie. Jeśli moja mama mi mówi, że zwariowałam, bo chcę rzucić pracę w korporacji, to świadczy o tym, że moja mama bałaby się na moim miejscu zostawić przewidywalną pracę. Mam tylko jeden apel: nie zarażaj mnie swoim lękiem.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl