#wszechmocne

#Wszechmocne. Polski wynalazek leczy intymny problem. Może pomóc milionom kobiet

Autor: Iwona Wcisło / Data: 27.09.2023
Dr Urszula Herman pomaga kobietom w walce z nietrzymaniem moczu

Choć problem dotyka co trzecią Polkę powyżej 18. roku życia, wciąż nie mówi się o nim głośno.

Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski: Według najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia 30 proc. Polek po 18. roku życia boryka się z chorobami dna macicy. W przedziale wiekowym 50-60 lat problem dotyka połowę kobiet, a po 65. roku życia - aż 70 proc. Problem jest więc powszechny, ale o jego konsekwencjach, takich jak nietrzymanie moczu, wciąż nie mówi się głośno. Czy coś się w tej kwestii zmienia?

Dr Urszula Herman: Problemem nietrzymania moczu zajmuję się już 10 lat i nadal jest to temat tabu, choć widać światełko w tunelu. Edukacja jest na coraz wyższym poziomie, a co za tym idzie - rośnie też świadomość kobiet. Nie jest to może jeszcze duży odsetek, ale spotykam wiele pań, które chcą ćwiczyć mięśnie dna miednicy pod okiem fizjoterapeutki uroginekologicznej nie tylko po porodzie, ale jeszcze przed zajściem w ciążę. I to jest bardzo rozsądne podejście. Niestety, w przypadku problemów czas od pojawienia się pierwszych objawów do zgłoszenia się po pomoc wciąż jest zbyt długi.

Ile mniej więcej wynosi?

Wg moich badań średnio 9 lat.

Strasznie długo. Dlaczego to zajmuje kobietom tyle czasu?

Powodów jest kilka. Przede wszystkim nie jest to choroba, która boli albo zabija, więc kobiety bombardowane reklamami wkładek myślą, że wystarczy ich używać i problem się rozwiąże. Czasem próbują robić jakieś ćwiczenia, ale na ogół nie są one odpowiednio dobrane, inne sięgają po suplementy, których skuteczność jest dyskusyjna.

A prawda jest taka, że choć nie jest to choroba kalibru nowotworu, to znacząco obniża jakość życia. Kobiety wycofują się z wielu aktywności, tracą pewność siebie, obniża się im nastrój, a nawet może pojawić się depresja. Dlatego apeluję, by w przypadku nietrzymania moczu nie liczyć, że to samo przejdzie, tylko jak najszybciej zacząć działać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wiele kobiet uważa, że skoro moja babcia tak miała, moja mama tak miała, to tak musi być. Ale czy rzeczywiście musi?

Oczywiście, że nie. Kobiety słyszą od matek, że nietrzymanie moczu po porodzie jest normalne, że minie. A ono nie jest ani normalne, ani samo nie minie. Wręcz przeciwnie, będzie się nasilać. Mamy w Polsce naprawdę wielu świetnych ginekologów, którzy specjalizują się w uroginekologii. Nie tylko na świecie, ale i w Polsce mocno rozwinęła się fizjoterapia uroginekologiczna, typowo kobieca, skoncentrowana na mięśniach dna miednicy. Im wcześniej zdiagnozujemy problem, tym szybciej się go pozbędziemy. Kobiety, które wygrały z nietrzymaniem moczu, mówią: "To zmienia całe życie".

Jakie mogą być przyczyny nietrzymania moczu?

Ciąża i poród, nienależnie od tego, czy odbył się siłami natury, czy przez cesarskie cięcie. Ale nie tylko. Mierzą się z nim również kobiety, które nigdy nie rodziły, np. sportsmenki. Innymi czynnikami ryzyka są stres i życie w pędzie, ale też siedzący tryb życia.

Problem nietrzymania moczu pojawia się często w okresie menopauzalnym, kiedy spada nam ilość estrogenu. Jeden z profesorów mówił, że kobiety tyle robią z twarzą, a nie robią nic poniżej pasa. A w obrębie dna miednicy z wiekiem również dochodzi do wiotczenie tkanek i trzeba o nie zadbać.

Rolę mięśni dna miednicy trudno chyba przecenić.

Mięśnie dna miednicy, zwane potocznie mięśniami Kegla, pełnią ogrom funkcji w naszym codziennym życiu. One cały czas pracują, nie tylko gdy je ćwiczymy. Mają kluczową rolę w stabilizacji i utrzymaniu prawidłowej postawy ciała, wspierają nasze życie intymne, potęgując przyjemne doznania, a także biorą udział w mikcji, czyli oddawaniu moczu, i wypróżnianiu się. Jeśli mamy problem z mięśniami dna miednicy, będziemy miały również problem z zaparciami.

I tu z pomocą przychodzi pani wynalazek. Jak on działa?

PelviFly umożliwia bezpieczny i skuteczny trening mięśni dna miednicy z wykorzystaniem dopochwowego stymulatora z medycznego silikonu, aplikacji treningowej oraz siatki współpracujących z nami fizjoterapeutów. Po umieszczeniu stymulatora w pochwie musimy go dopompować, aby dopasował się do naszego ciała. Dzięki temu będzie mógł dokonywać pomiaru w różnych pozycjach ciała. Urządzenie działa w oparciu o biofeedback, czyli biologiczne sprzężnie zwrotne, dzięki któremu na ekranie telefonu widzimy aktywność mięśni. To nie tyko gadżecik do ćwiczeń. My zbieramy dane, analizujemy je i udoskonalamy nasze programy treningowe, aby były jak najbardziej skuteczne.

Aplikacja pozwala nam monitorować aktywność mięśni, których na co dzień nie czujemy, i odpowiednio modyfikować trening oraz śledzić jego postępy. Możemy trenować samodzielnie, ze wsparciem zaawansowanych algorytmów lub pod zdalną opieką specjalisty.

Stymulator mięśni dna miednicy PelviFly
Stymulator mięśni dna miednicy PelviFly

Zmorą fizjoterapeutów są mało sumienni pacjenci, którzy nie wykonują zaleconych ćwiczeń. Czy PelviFly rozwiązuje ten problem?

Miałam dokładnie taki sam problem, kiedy pracowałam jako fizjoterapeutka. Pacjentki przychodziły na kolejne wizyty i przyznawały się, że nie miały czasu na ćwiczenia, a dodatkowo demotywował jej brak widocznych postępów. Wtedy wpadłam na pomysł, by przy okazji doktoratu znaleźć rozwiązanie tego problemu. PelviFly jest na rynku już od 7 lat i cały czas obserwujemy, jak bardzo motywują kobiety do ćwiczeń twarde dane o postępach i wzmocnieniu mięśni. Nawet jeśli jeszcze nie przestają gubić moczu, to widzą na urządzeniu, że mięśnie są coraz silniejsze i bardziej elastyczne. To pozwala przeprowadzić kobietę przez dłuższą rehabilitację.

Jak często trzeba ćwiczyć?

Min. pięć razy w tygodniu. Czas ćwiczeń zależy od ich liczby i specyfiki, ale średnio wynosi 5-10 min.

Stymulator PelviFly
Stymulator PelviFly

Ile kobiet korzysta obecnie ze stymulatora?

Już ok. 20 tys. kobiet na całym świecie ćwiczy mięśnie dna miednicy z wykorzystaniem PelviFly. Wiadomo, że najbardziej rozwijamy się w Polsce, ale prężnie działamy też w Hiszpanii, Belgii, Austrii i od niedawna w Niemczech, gdzie kobiety mogą liczyć na refundację fizjoterapii uroginekologicznej. Bierzemy tam udział w programie pilotażowym i pracujemy nad rozwiązaniem, by Niemki mogły dostać nasze urządzenie za darmo lub zyskać na nie dofinansowanie.

To samo staramy się wprowadzić w Polsce. Jestem jedną z ekspertek Telemedycznego Okrągłego Stołu Ministerstwa Zdrowia w obszarze ginekologii i położnictwa. Zobaczymy, czy się uda, bo niestety nie jesteśmy jeszcze na takim poziomie jak w Niemczech, gdzie mają już wypracowane procedury.

Ile trzeba zapłacić za urządzenie?

PelviFly wraz z aplikacją to koszt ok. 600 złotych.

A co z mężczyznami? Choć na mniejszą skalę, problem nietrzymania moczu dotyczy również nich.

Też chcemy ich wspierać. Od roku oferujemy dedykowane im urządzenie. Jest to zewnętrzny sensor, na którym się siada i w ten sposób ćwiczy. M.in. pomaga on mężczyznom przygotować się do zabiegu prostatektomii, po której 90 proc. z nich mierzy się z problemem nietrzymaniem moczu, jak również w rehabilitacji po tym zabiegu. Pracujemy też ze sportowcami oraz młodymi mężczyznami z zaburzeniami erekcji. Również w tym przypadku trening mięśni dna miednicy może pomóc.

Czy czuje się pani wszechmocna?

Uważam, że każdy ma jakiś talent, supermoce. Moimi są umiejętność dowodzenia, ukierunkowanie na cel i potrzeba działania. Ale najważniejsze jest to, że mam dobrą relację sama ze sobą. Nie da się osiągnąć większych celów bez innych ludzi, ale żeby współpracować, trzeba umieć budować z nimi pozytywne relacje. A nie jest to możliwe, jeśli nie lubimy siebie.

Dr Urszula Herman jest nominowana w plebiscycie #Wszechmocne w kategorii Wszechmocne w nauce. Swój głos na badaczkę możesz oddać TUTAJ.