Monika Hoffman-Piszora. Pokazuje, że życie z dziećmi z zespołem Downa jest piękne

Jest mamą, która dzieli się swoją codziennością na Instagramie. Choć zdawać by się mogło, że ten opis bez trudu można byłoby przypasować do wielu udzielających się w mediach społecznościowych mam, jej rodzina jest inna niż wszystkie. Wśród piątki jej rozbrykanych dzieciaków jest dwoje z zespołem Downa.
Jeszcze kilka lat temu w ogóle nie myślała o tym, że kiedyś zostanie mamą. Dziś ma piątkę pociech, z których dwoje – Henio i Dorka – to dzieci z zespołem Downa. W naszym plebiscycie "Wszechmocne" zdobyła nominację czytelników w kategorii "macierzyństwo".
Pokazuje, że życie z dziećmi obciążonymi wyzwaniami rozwojowymi może być tak samo piękne, jak z dziećmi bez takich trudności - napisała jedna z czytelniczek w uzasadnieniu.
Jest moją inspiracją, kobietą o wielkim sercu i pogodzie ducha - argumentowała inna.
Zwykła kobieta o niezwykłej sile
Jak sama o sobie mówi, przed narodzinami pierwszego dziecka była beztroską trzydziestolatką. Nigdy specjalnie nie rozmyślała o macierzyństwie. Gdy była w pierwszej ciąży, miała wiele obaw dotyczących tego, czy sobie poradzi. Zaledwie drugiego dnia po porodzie usłyszała diagnozę - Henio ma zespół Downa.
Pomimo ogromnego strachu, którego w tamtym momencie doświadczyła, znalazła w sobie siłę, by zawalczyć o szczęście i dobrostan swojego synka. Ta siła pozwoliła jej stworzyć pełen ciepła i miłości dom, którym wkrótce zapragnęła obdarować kolejne dziecko - zwłaszcza takie, którego nikt nie chce. Wraz z mężem zdecydowali się na adopcję Dorotki - dziewczynki z ZD. Od tego czasu na świecie pojawiła się jeszcze trójka ich pełnosprawnych dzieci: Boguś, Wandzia i Józio. Razem tworzą zgraną piątkę, której przygody możemy śledzić na instagramowym profilu Moniki. Jak obiecuje w opisie, każdego dnia udowodnia, "że życie z dziećmi z zespołem Downa jest piękne".
Macierzyństwo na własnych zasadach
Zarówno do macierzyństwa, jak i do prowadzenia swojego konta w mediach społecznościowych Monika Hoffman-Piszora podchodzi na własnych zasadach. O codziennych trudach wymagającego macierzyństwa nie boi się pisać z humorem. Jak sama żartobliwie przyznaje: "Nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że będę szczęśliwa jako kura domowa".
Nie unika także zupełnie niemacierzyńskich tematów - od czasu do czasu napisze o swojej nowej fryzurze czy o tym, co robi, gdy znajdzie chwilę tylko dla siebie. W wygospodarowaniu tego czasu pomaga jej niania, o czym mówi otwarcie, normalizując tym samym sytuacje, w których jako matka potrzebuje wsparcia. Jak podkreślała w rozmowie z Martyną Wojciechowską w jej podcaście "DALEJ", zapewnienie sobie możliwości wyjścia z domu choć na chwilę, to dla niej priorytet:
Ja, wiadomo, jestem matką wielodzietną, jestem matką dzieci z niepełnosprawnością, ale ja jestem też kobietą, nie? I muszę sobie dać tą przestrzeń też dla siebie. [...] Nie robię z siebie jakiejś męczennicy, że wiesz, ja w domu tylko od rana do wieczora z dziećmi na dywanie, bawię się z nimi i tak dalej. No ja mam też jakieś swoje zajęcia, swoje pasje, swoje hobby i chcę różne rzeczy robić, spróbować, odwiedzić, zwiedzić [...].